piątek, 16 marca 2012

Robię swoje - wywiad z Jurkiem Owsiakiem


Czy Jurka Owsiaka trzeba komuś przedstawiać? No właśnie, też tak sądzę :) Dlatego bez zbędnych wstępów zapraszam na wywiad. Inny niż wszystkie. Bez chwalenia i gratulowania. Normalny wywiad z normalnym (a może dla wielu nienormalnym? :) ) człowiekiem. Panie i Panowie - Jurek we własnej osobie w rozmowie ze mną - również w osobie własnej.

Jurku, jakie cechy charakteru musi mieć człowiek, który chce osiągnąć i utrzymać sukces w takim, jak Polska kraju. Co powinno charakteryzować osobę, która sama będzie mogła mówić o sobie „skazany na sukces”?
Przede wszystkim każdy z nas musi być konsekwentny. Tej cechy Polakom niestety szalenie brakuje. Często, gdy czują jakieś kłody pod nogami bądź inny opór materii poddają się i odpuszczają.

Często właśnie wtedy robią krok do tyłu. Są przerażeni, że w pewnym momencie nie są rozumiani tak, jak to zaplanowali. Czasami gorący oddech na plecach złe słowo potrafi zrobić wiele złego. Tym wszystkim chcę powiedzieć, że jest bardzo wielu ludzi na świecie, którzy robią rzeczy niestandardowe, nietypowe i dają radę pomimo wszystko. Dla amerykanów standardem jest osiągnięciem sukcesu zawodowego, ale mimo wszystko robią rzeczy wyjątkowe i nie przez wszystkich są oklaskiwani. Tak się dzieje i w Polsce. Wytrzymałość, odporność na niekonstruktywną krytykę oraz wiara w to, że to, co się robi, jest prawidłowe umacnia szanse na odniesienie sukcesu niemalże we wszystkim, czym człowiek się zajmuje. Podstawą jest konsekwencja w działaniu. Że rzetelność i konsekwencja przynoszą piękne i satysfakcjonujące owoce. Poczucie humory, to następna, nie mniej ważna rzecz, która składa się na szansę odniesienia sukcesu w swojej działalności. W Polsce jest ono szczególnie ważne w tym, co się robi. W naszym kraju ludzie się bardzo często unoszą, są porywczy, pokazują czasami bardzo nieładne rzeczy. Ja też jestem czasami porywczy. Ale gdy kiedyś na „Przystanku Woodstock” miałem aż 4 sprawy sądowe za różne moje działania, potrafiłem zrobić sobie koszulkę „jestem woodstockowym chuliganem”. To świadczy tylko o tym, że tak naprawdę nawet jakieś złe rzeczy traktuję bardzo pozytywnie, z humorem i co najmniej lekkim uśmiechem. Okazało się, że moja porywczość w imię dobrej sprawy nie była dobrze zrozumiana przez tych, wobec których była skierowana. Czasami brak nam dystansu, ale i to zmienia się powoli na lepsze. Dystans to też taka cecha, która czasami pozawala nam z pewnych spraw zrezygnować, na rzecz takich, które chcemy osiągnąć. Jest takie słynne powiedzenie „lepiej zrobić dwa kroki do tyłu by móc zrobić cztery do przodu” i ja się z nim w stu procentach zgadzam.
Jednak chyba najistotniejszą z cech osób, które chcą osiągnąć sukces jest taka dobrze pojęta solidność, rzetelność, która z kolei jest elementem uczciwości. Jeśli kombinujemy, że w pewnym momencie zmienimy ubranko, maskę, poglądy to możemy mieć pewność, że w Polce będzie to absolutnie natychmiast wychwycone. Ludzie nieuczciwość i fałsz czują podskórnie, wręcz genetycznie. Dlatego taka zwyczajna uczciwość wraz z niezmiennym trwaniu przy swoim okraszona poczuciem humoru i umiejętnością wyboru lepszego wyjścia jest podstawą do tego, by myśleć o osiągnięciu sukcesu w każdej, nie tylko kojarzonej z biznesem dziedzinie. Ja sam jestem biznesmenem. Kiedyś prowadziłem dużą pracownię witraży, jeszcze za czasów komuny, teraz mam swoje programy telewizyjne. Dodatkowo robimy te piękne finały i koncerty. Przez wszystkie lata mojej działalności nigdy nie zdarzyło się tak, żeby znalazły się z moim ręku pieniądze, które są bez pokrycia. Nigdy nie było sytuacji „podskocz a dam ci stówę”. Spotykam się w mojej działalności z bardzo wieloma ludźmi prowadzącymi biznesy. Uwierz mi, że w znakomitej większości są to ludzie, którzy robią to, co robią solidnie, zawodowo, na absolutnie światowym poziomie. W ich działaniach widać bardzo wyraźną etykę, taką wyniesioną z domu. Polskie rozwiązania systemowe, państwowe są kiepskie, ale w bardzo wielu miejscach polski biznes oceniam jako bardzo dobrze prowadzony, oparty na uczciwych zasadach. Biznes prowadzonych przez ludzi mądrych i światłych, którzy swoją wiedzą i mądrością potrafią się podzielić, gdy może być z tego coś dobrego.

A co jest dla Jurka Owsiaka miarą sukcesu? Takiego prawdziwego, nie na pokaz, sukcesu w życiu?
Szacunek ludzi i Twój spokój. To jest teraz najważniejsze. Pewnie, że pieniądze są potrzebne i życie kręci się wokół ich zarabiania. Ale nie tylko, nie to jest najważniejsze. Czasami dopiero ci, którzy już mają tą górę kasy odkrywają, że coś innego jest tak naprawdę ważne. Okazuje się w pewnym momencie, że można być szczęśliwym inaczej. Dla mnie sukcesem jest powodzenie pewnych akcji. Niektórzy mówią do mnie „profesjonalnie robicie program medyczny” albo podobnie na temat Przystanku Woodstock. Największą satysfakcją dla mnie jest miedzy innymi to, że chłopaki i dziewczyny pilnujący miejsc parkingowych w Warszawie zawsze mówią „Panie Jureczku, jest w porządku, popilnujemy samochodu, nie ma sprawy, za darmo !!!” Powiem Ci też, że kiedyś, gdy w późnych godzinach wieczornych śpieszyłem się bardzo na pociąg kupiłem w klepie nocnym pół litra wódki bez kolejki! Stałem na samym końcu tej kolejki, czekała mnie piekielna podróż nocnym pociągiem w kuszetce polskim pociągiem z Polskich Kolei Państwowych, których wagony są chyba trzydziestoletnie… Kolejka była strasznie długa i wtedy nagle ktoś się odwraca i mówi „Panie Jureczku, zapraszamy, jest takie powiedzenie „obrońcy granic nie płacą za nic’”. Błyskawicznie zostaliśmy wraz z kobietami w ciąży przeniesieni na sam przód do Pani Basi. Z tego wszystkiego kupiłem aż dwie półlitrówki. Cały zdrowy i szczęśliwy dojechałem do Warszawy rozpoczynając kolejny dzień mojej cudownej pracy. Ten szacunek, gdy ludzie tak reagują, gdy przybijają piątkę… Dla takich chwil warto czasami znosić wszystkie te złe rzeczy. To jest coś, dla czego warto żyć.

Są tez ludzie, którzy Ciebie nie kochają….
Oczywiście, że mam też oponentów, pojawiają się w różnych miejscach i na różnych etapach mojego życia wrogowie. Uwierz mi, zadrżałbym poważnie, gdyby jakiekolwiek wypowiedziane krytycznie przez nich zdanie ugodziłoby mnie taką szczerą prawdą. Gdyby ktoś powiedział mi w twarz „stary, ściemniłeś!”. Ja to wszystko biorę sobie do serca. Gdyby było w tym ziarno prawdy biłbym się publicznie w piersi. Robię wszystko by takie opinie nie mogły mieć podstaw.

Jurku, a gdyby się tak na początku grania orkiestry nie udało…? Miałbyś do czego wrócić?
Wiesz, ja z zawodu jestem ekonomistą, ukończyłem szkołę ekonomiczną, ani jednego dnia nie przepracowałem w tym zawodzie i żadnego z tych dni nie żałuję. Robiłem witraże i chyba do tego najszybciej bym wrócił, gdyby coś kiedyś…. Do witraży mogę wrócić, ale to, co robimy z fundacją Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy jest przede wszystkim ogromną frajdą. Ja czasami bardziej boleję, że muszę co tydzień zrobić program telewizyjny, bo to się wiąże z godzinami spędzonymi na montażu i w innych miejscach, a i tak potem za tą robotę nikt mnie w telewizji nie pochwali, bo program jest w takim a nie innym paśmie… Całą reszta wychodzi z czystej przyjemności. Życzę każdemu człowiekowi, by wszystko, co robi wykonywał z przyjemnością i by wynikało to z przyjemności. Tak jak sportowiec wstaje rano i może tez mówi – „fajnie, dzisiaj się naboksuję tak, że szkoda gadać i będę zziajany radością”. Gdyby pierwszy finał się nie udał to może bym stepował, jeździł po świecie, kopał studnie… Jedno jest pewne. Zawsze robiłbym swoje. To jest największym luksusem i komfortem. Można wygrać miliony, można znaleźć kulę diamentową, ale robić swoje, tylko swoje, może naprawdę niewielu. Ja staram się robić swoje najlepiej jak potrafię. Mam rodzinę, przyjaciół, fantastycznych ludzi wokół siebie. Nie musiałem wokoło nikogo skakać, klepać, klaskać. I także to sobie bardzo cenię

Dziękuję za rozmowę

Krzysztof Piekarski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz