Czy Jurka Owsiaka trzeba komuś przedstawiać? No właśnie, też tak sądzę :) Dlatego bez zbędnych wstępów zapraszam na wywiad. Inny niż wszystkie. Bez chwalenia i gratulowania. Normalny wywiad z normalnym (a może dla wielu nienormalnym? :) ) człowiekiem. Panie i Panowie - Jurek we własnej osobie w rozmowie ze mną - również w osobie własnej.
Jurku, jakie cechy charakteru
musi mieć człowiek, który chce osiągnąć i utrzymać sukces w
takim, jak Polska kraju. Co powinno charakteryzować osobę, która
sama będzie mogła mówić o sobie „skazany na sukces”?
Przede wszystkim każdy z
nas musi być konsekwentny. Tej cechy Polakom niestety szalenie
brakuje. Często, gdy czują jakieś kłody pod nogami bądź inny
opór materii poddają się i odpuszczają.
Często właśnie wtedy robią krok do tyłu. Są przerażeni, że w pewnym momencie nie są rozumiani tak, jak to zaplanowali. Czasami gorący oddech na plecach złe słowo potrafi zrobić wiele złego. Tym wszystkim chcę powiedzieć, że jest bardzo wielu ludzi na świecie, którzy robią rzeczy niestandardowe, nietypowe i dają radę pomimo wszystko. Dla amerykanów standardem jest osiągnięciem sukcesu zawodowego, ale mimo wszystko robią rzeczy wyjątkowe i nie przez wszystkich są oklaskiwani. Tak się dzieje i w Polsce. Wytrzymałość, odporność na niekonstruktywną krytykę oraz wiara w to, że to, co się robi, jest prawidłowe umacnia szanse na odniesienie sukcesu niemalże we wszystkim, czym człowiek się zajmuje. Podstawą jest konsekwencja w działaniu. Że rzetelność i konsekwencja przynoszą piękne i satysfakcjonujące owoce. Poczucie humory, to następna, nie mniej ważna rzecz, która składa się na szansę odniesienia sukcesu w swojej działalności. W Polsce jest ono szczególnie ważne w tym, co się robi. W naszym kraju ludzie się bardzo często unoszą, są porywczy, pokazują czasami bardzo nieładne rzeczy. Ja też jestem czasami porywczy. Ale gdy kiedyś na „Przystanku Woodstock” miałem aż 4 sprawy sądowe za różne moje działania, potrafiłem zrobić sobie koszulkę „jestem woodstockowym chuliganem”. To świadczy tylko o tym, że tak naprawdę nawet jakieś złe rzeczy traktuję bardzo pozytywnie, z humorem i co najmniej lekkim uśmiechem. Okazało się, że moja porywczość w imię dobrej sprawy nie była dobrze zrozumiana przez tych, wobec których była skierowana. Czasami brak nam dystansu, ale i to zmienia się powoli na lepsze. Dystans to też taka cecha, która czasami pozawala nam z pewnych spraw zrezygnować, na rzecz takich, które chcemy osiągnąć. Jest takie słynne powiedzenie „lepiej zrobić dwa kroki do tyłu by móc zrobić cztery do przodu” i ja się z nim w stu procentach zgadzam.
Często właśnie wtedy robią krok do tyłu. Są przerażeni, że w pewnym momencie nie są rozumiani tak, jak to zaplanowali. Czasami gorący oddech na plecach złe słowo potrafi zrobić wiele złego. Tym wszystkim chcę powiedzieć, że jest bardzo wielu ludzi na świecie, którzy robią rzeczy niestandardowe, nietypowe i dają radę pomimo wszystko. Dla amerykanów standardem jest osiągnięciem sukcesu zawodowego, ale mimo wszystko robią rzeczy wyjątkowe i nie przez wszystkich są oklaskiwani. Tak się dzieje i w Polsce. Wytrzymałość, odporność na niekonstruktywną krytykę oraz wiara w to, że to, co się robi, jest prawidłowe umacnia szanse na odniesienie sukcesu niemalże we wszystkim, czym człowiek się zajmuje. Podstawą jest konsekwencja w działaniu. Że rzetelność i konsekwencja przynoszą piękne i satysfakcjonujące owoce. Poczucie humory, to następna, nie mniej ważna rzecz, która składa się na szansę odniesienia sukcesu w swojej działalności. W Polsce jest ono szczególnie ważne w tym, co się robi. W naszym kraju ludzie się bardzo często unoszą, są porywczy, pokazują czasami bardzo nieładne rzeczy. Ja też jestem czasami porywczy. Ale gdy kiedyś na „Przystanku Woodstock” miałem aż 4 sprawy sądowe za różne moje działania, potrafiłem zrobić sobie koszulkę „jestem woodstockowym chuliganem”. To świadczy tylko o tym, że tak naprawdę nawet jakieś złe rzeczy traktuję bardzo pozytywnie, z humorem i co najmniej lekkim uśmiechem. Okazało się, że moja porywczość w imię dobrej sprawy nie była dobrze zrozumiana przez tych, wobec których była skierowana. Czasami brak nam dystansu, ale i to zmienia się powoli na lepsze. Dystans to też taka cecha, która czasami pozawala nam z pewnych spraw zrezygnować, na rzecz takich, które chcemy osiągnąć. Jest takie słynne powiedzenie „lepiej zrobić dwa kroki do tyłu by móc zrobić cztery do przodu” i ja się z nim w stu procentach zgadzam.
Jednak chyba
najistotniejszą z cech osób, które chcą osiągnąć sukces jest
taka dobrze pojęta solidność, rzetelność, która z kolei jest
elementem uczciwości. Jeśli kombinujemy, że w pewnym momencie
zmienimy ubranko, maskę, poglądy to możemy mieć pewność, że w
Polce będzie to absolutnie natychmiast wychwycone. Ludzie
nieuczciwość i fałsz czują podskórnie, wręcz genetycznie.
Dlatego taka zwyczajna uczciwość wraz z niezmiennym trwaniu przy
swoim okraszona poczuciem humoru i umiejętnością wyboru lepszego
wyjścia jest podstawą do tego, by myśleć o osiągnięciu sukcesu
w każdej, nie tylko kojarzonej z biznesem dziedzinie. Ja sam jestem
biznesmenem. Kiedyś prowadziłem dużą pracownię witraży, jeszcze
za czasów komuny, teraz mam swoje programy telewizyjne. Dodatkowo
robimy te piękne finały i koncerty. Przez wszystkie lata mojej
działalności nigdy nie zdarzyło się tak, żeby znalazły się z
moim ręku pieniądze, które są bez pokrycia. Nigdy nie było
sytuacji „podskocz a dam ci stówę”. Spotykam się w mojej
działalności z bardzo wieloma ludźmi prowadzącymi biznesy. Uwierz
mi, że w znakomitej większości są to ludzie, którzy robią to,
co robią solidnie, zawodowo, na absolutnie światowym poziomie. W
ich działaniach widać bardzo wyraźną etykę, taką wyniesioną z
domu. Polskie rozwiązania systemowe, państwowe są kiepskie, ale w
bardzo wielu miejscach polski biznes oceniam jako bardzo dobrze
prowadzony, oparty na uczciwych zasadach. Biznes prowadzonych przez
ludzi mądrych i światłych, którzy swoją wiedzą i mądrością
potrafią się podzielić, gdy może być z tego coś dobrego.
A co jest dla Jurka
Owsiaka miarą sukcesu? Takiego prawdziwego, nie na pokaz, sukcesu w
życiu?
Szacunek ludzi i Twój
spokój. To jest teraz najważniejsze. Pewnie, że pieniądze są
potrzebne i życie kręci się wokół ich zarabiania. Ale nie tylko,
nie to jest najważniejsze. Czasami dopiero ci, którzy już mają tą
górę kasy odkrywają, że coś innego jest tak naprawdę ważne.
Okazuje się w pewnym momencie, że można być szczęśliwym
inaczej. Dla mnie sukcesem jest powodzenie pewnych akcji. Niektórzy
mówią do mnie „profesjonalnie robicie program medyczny” albo
podobnie na temat Przystanku Woodstock. Największą satysfakcją dla
mnie jest miedzy innymi to, że chłopaki i dziewczyny pilnujący
miejsc parkingowych w Warszawie zawsze mówią „Panie Jureczku,
jest w porządku, popilnujemy samochodu, nie ma sprawy, za darmo !!!”
Powiem Ci też, że kiedyś, gdy w późnych godzinach wieczornych
śpieszyłem się bardzo na pociąg kupiłem w klepie nocnym pół
litra wódki bez kolejki! Stałem na samym końcu tej kolejki,
czekała mnie piekielna podróż nocnym pociągiem w kuszetce polskim
pociągiem z Polskich Kolei Państwowych, których wagony są chyba
trzydziestoletnie… Kolejka była strasznie długa i wtedy nagle
ktoś się odwraca i mówi „Panie Jureczku, zapraszamy, jest takie
powiedzenie „obrońcy granic nie płacą za nic’”.
Błyskawicznie zostaliśmy wraz z kobietami w ciąży przeniesieni na
sam przód do Pani Basi. Z tego wszystkiego kupiłem aż dwie
półlitrówki. Cały zdrowy i szczęśliwy dojechałem do Warszawy
rozpoczynając kolejny dzień mojej cudownej pracy. Ten szacunek, gdy
ludzie tak reagują, gdy przybijają piątkę… Dla takich chwil
warto czasami znosić wszystkie te złe rzeczy. To jest coś, dla
czego warto żyć.
Są tez ludzie, którzy
Ciebie nie kochają….
Oczywiście, że mam też
oponentów, pojawiają się w różnych miejscach i na różnych
etapach mojego życia wrogowie. Uwierz mi, zadrżałbym poważnie,
gdyby jakiekolwiek wypowiedziane krytycznie przez nich zdanie
ugodziłoby mnie taką szczerą prawdą. Gdyby ktoś powiedział mi w
twarz „stary, ściemniłeś!”. Ja to wszystko biorę sobie do
serca. Gdyby było w tym ziarno prawdy biłbym się publicznie w
piersi. Robię wszystko by takie opinie nie mogły mieć podstaw.
Jurku, a gdyby się
tak na początku grania orkiestry nie udało…? Miałbyś do czego
wrócić?
Wiesz, ja z zawodu jestem
ekonomistą, ukończyłem szkołę ekonomiczną, ani jednego dnia nie
przepracowałem w tym zawodzie i żadnego z tych dni nie żałuję.
Robiłem witraże i chyba do tego najszybciej bym wrócił, gdyby coś
kiedyś…. Do witraży mogę wrócić, ale to, co robimy z fundacją
Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy jest przede wszystkim ogromną
frajdą. Ja czasami bardziej boleję, że muszę co tydzień zrobić
program telewizyjny, bo to się wiąże z godzinami spędzonymi na
montażu i w innych miejscach, a i tak potem za tą robotę nikt
mnie w telewizji nie pochwali, bo program jest w takim a nie innym
paśmie… Całą reszta wychodzi z czystej przyjemności. Życzę
każdemu człowiekowi, by wszystko, co robi wykonywał z
przyjemnością i by wynikało to z przyjemności. Tak jak sportowiec
wstaje rano i może tez mówi – „fajnie, dzisiaj się naboksuję
tak, że szkoda gadać i będę zziajany radością”. Gdyby
pierwszy finał się nie udał to może bym stepował, jeździł po
świecie, kopał studnie… Jedno jest pewne. Zawsze robiłbym swoje.
To jest największym luksusem i komfortem. Można wygrać miliony,
można znaleźć kulę diamentową, ale robić swoje, tylko swoje, może naprawdę niewielu. Ja staram się robić swoje najlepiej jak
potrafię. Mam rodzinę, przyjaciół, fantastycznych ludzi wokół
siebie. Nie musiałem wokoło nikogo skakać, klepać, klaskać. I
także to sobie bardzo cenię
Dziękuję za rozmowę
Krzysztof Piekarski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz