czwartek, 8 marca 2012

Wywiad z Arturem Gadowskim (IRA)



a w dalszej części tego wpisu tekstowa wersja wywiadu z Arturem Gadowskim
Z wokalistą IRY, Arturem Gadowskim mieliśmy okazję spotkać się po jednym z koncertów, jakie zespół zagrał w marcu w Chorzowie. Mimo zmęczenia, znalazł czas, by podzielić się z nami przemyśleniami nie tylko o muzyce. Efektem tego spotkania jest wywiad, jakim dziś się Wami dzielimy:

Gdy ostastnio spotkaliśmy się w Katowicach narzekałeś że nie ma Was w mediach, że stacje radiowe nie grają Waszych piosenek. Czy od tego czasu w Twoim mniemaniu coś się zmieniło w tym temacie?
Tak, wiele się zmieniło, ponieważ rozkręciły się radia tematyczne, rockowe. To jest fantastyczne. My również odczuliśmy taką politykę mediów na własnej skórze, albowiem przy poprzedniej płycie okazało się, że radia zaczęły lansować piosenki, których my nawet nie przewidywaliśmy jako singli. Okazało się że piosenki odniosły sukces. Dlatego teraz, gdy tylko stworzyliśmy kilka piosenek na naszą nową płytę, od razu przekazaliśmy je do rozgłośni radiowych z pytaniem o współpracę i okazało się że tam czekano na nasz z otwartymi rekami. To miłe. Są media bowiem, które możemy sobie wybrać. Nie jesteśmy skazani na słuchanie rozgłośni które grają muzykę tzw popularną, w których jest wszystko. W takiej antenie siła rażenia naszej piosenki będzie mniejsza, niż w rozgłośni tematycznej.

Na waszych koncertach gracie kilka piosenek całkowicie akustycznie. Dawno temu, w studio telewizji w łodzi zagraliście cały koncert akustyczny. Nie zastanawialiście się nad stworzeniem całego albumu w tej stylistyce?
Myśleliśmy o tym. Chcieliśmy to zrobić. Co się stało? Otóż nie stać nas na zarejestrowanie takiego przedsięwzięcia..... To są koszty ogromne, o wiele większe niż koszt nagrania zwykłej płyty. Od dwóch lat myślimy o stworzeniu takiego albumu...

Hey zrobił to z MTV
Cóż, MTV nas nie chce...

Zatem nie będziemy o nich rozmawiać. Powiedz mi za to jakie jest twoje zdanie o sprawie ACTA. Twoje, jako twórcy. Czy nie jest tak, że gracie więcej koncertów gdy więcej ludzi zna Wasze piosenki a więc więcej ludzi chce Was słuchać, również na żywo. Czy ściąganie piosenek to zaprawdę tak wielkie zło?
To jest kradzież. Muzyka, płyta którą wydajemy jest naszym produktem. Jest rzeczą którą wymyśliliśmy, nad którą pracowaliśmy, stworzyliśmy ją, promowaliśmy. Kosztowało nas nagranie płyty, dystrybucja, wydrukowanie okładki, promocja. To są konkretne pieniądze, które ponosi i artysta i wytwórnia. To nie jest tak że artysta sobie nagrywa piosenkę a ktoś mu za to płaci. Pieniądze nie biorą się znikąd. Pieniądze się dostaje za coś, co się zrobiło. Niczego nie dostaje się w prezencie. My również nie dostajemy prezentu w postaci studia nagraniowego, producenta, instrumentów, mikrofonów, sprzętu studyjnego i koncertowego i tak dalej. To są kolosalne kwoty, wielkie pieniądze. Wyprodukowanie jednego utworu to jest koszt około 6 tyś zł. To może być mniejsza kwota ale powiedzmy że 6 tys to maksimum. Nagranie płyty to są koszta 50-60 tys. zł. Firma kupuje licencję. Płaci za tłocznię, okładkę, promowanie. Zespół ma procent od sprzedaży. Jeśli płyta się nie sprzedaje to jest wtopa. Żeby wycofać, wyzerować koszta produkcji pełnego nakładu takiej płyty, nowego albumu potrzeba sprzedanych 30tyś płyt. A w Polsce sprzedaje się ich 10-15 tys. Monitorowaliśmy ściąglaność naszej płyty z różnych źródeł podczas premiery naszego poprzedniego albumu. Wtedy legalnie kupiono około 7 tyś nośników, a ściągniętą pełnych płyt przez internet było wtedy 30 tysięcy. Czyli dokładnie tyle, ile wyzerowałoby nam produkcję, byśmy mogli zacząć zarabiać. To jest taka sama paranoja jak portal chomikuj.pl, w którym płacisz i ściagasz legalnie materiały nielegalne... Ręce opadają. Fajnie, ze ludzie się oburzają, ale jakąś formę zabezpieczenia trzeba wymyślić. To nie jest przeciez tak, że rzeczy w internecie są niczyje. Artykuły, prace, zdjęcia, muzyka, filmy... To jest czyjaś własność. Moja żona jest nauczycielem akademickim i uwierz mi, jak widzę prace naukowe studentów w których nie ma żadnej własnej autorskiej myśli, tylko posklejane materiały z sieci, to ręce opadają.

Ale mimo to gracie koncerty biletowane, na które przychodzą ludzie, a miejsca są często wyprzedane na miesiąc wcześniej. To też źle?
Ale wiesz, jakby była możliwość wydrukowania biletów za darmo z internetu to pewnie koncertów by było więcej... (śmiech)

A tymczasem powstaje nowa płyta. Jak idą prace nad nią?
Idą nieźle, mamy już singiel który zaczyna żyć w rozgłośniach. Dzieje się to bez naszego udziału. Piosenka podoba się sama z siebie. To dobrze. Ale najfajniejsze jest to, że nadal nie mamy wydawcy. I nie wiemy kto nam tę płytę wyda. Pamiętaj że mieszkamy w kraju w którym wszyscy ściągają muzykę za darmo. Firmy fonograficzne też to wiedzą i im się zwyczajnie nie chce wydawać nowych płyt. Sprzedaż piosenek za złotówkę? To porażka. Tego się nie da ogarnąć. Jaką masz motywację by nagrywać? I tak przyjdzie ktoś, kto mi to ukradnie...

A gdyby się tak zdarzyło że nie będziecie grać, to co będziecie robić?
Coś tam umiem robić. Ale nie czerpię radości z tego że umiem malować ściany czy robić pierścionki. Zbyt długo pracowaliśmy na to, by nie musieć robić nic innego. 25 lat pracujemy z muzyką, z dźwiękiem i robimy to dla ludzi, którzy chcą nas słuchać. My lubimy koncertować. Są zespoły które lubią nagrywać płyty i to jest oś ich działalności. I fajnie. Natomiast my lubimy kontakt z publicznością, granie koncertów. Kapela rockowa jest od tego by jeździć na koncerty i grać. To cały czas daje nam radość i satysfakcję. Cieszymy się, z tego że zagraliśmy fajny koncert. To nie jest tylko nasza praca, polegająca na tym, że będę mógł sobie kupić opony letnie, czy zeszyty dzieciom. Jest radość z tego, że gramy

Macie kontakt z dawnymi muzykami Iry, Kubą Płuciszem i Piotrem Łukaszewskim?
Tak, z Piotrem spotykamy się co jakiś czas, ponieważ prowadzi swoje projekty muzyczne, szkoli gitarzystów, jest czynnym muzykiem. Kuba natomiast jest poza Polską i chociażby z tego powodu kontakt z nim jest trochę utrudniony. Widzieliśmy się z nim ostatnio rok temu. Pamiętaj jednak że czas, w którym oni się z nami rozstali to było w okolicach 6 lat po powstaniu zespołu. A my gramy już 25 lat...

Dziękuję za poświęcony czas, zapraszamy na Śląsk ponownie.
Gramy tu często ostatnimi czasy. Ale właśnie śląskie miasta to taki rejon zawsze bardzo przyjazny dla rocka. Z chęcią tu wracamy

Rozmawiał:
Krzysztof Piekarski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz